O WYMUSZANIU WDZIĘCZNOŚCI
Wdzięczność.
Ten temat jest dla mnie nierozerwalnie związany z braniem i dawaniem.
Z obdarowywaniem i przyjmowaniem.
Z obfitością i z brakiem.
Czy jest to słuszne?
Czy wdzięczność nie powinna po prostu pozostać wdzięcznością, czyli (między innymi) słowem, które pozytywnie nam się kojarzy i wznosi nas na wyżyny naszego jestestwa?
No nie. To nie wystarczy, to za mało, a przede wszystkim jest to moment, w którym o pewnych rzeczach chcę powiedzieć głośno.
Jeśli nie interesują Cię moje osobiste przemyślenia i doświadczenia, to zjedź na dół - będzie tam fragment książki "Czując".
zdj. Magda Cybulska |
Kiedy żałujesz
Że dałeś coś drugiej osobie
To tak naprawdę
Odbierasz sobie prawo do brania
Kiedy wypominasz
Stosujesz agresję
Burzysz piękno
I zapominasz o istocie obdarowywania
Kiedy oczekujesz wdzięczności
Za swoje wspaniale czyny
Za swoją szczodrość
Za swoje dobro
To tak naprawdę nie jesteś szczodry
Nie jesteś hojny
ALE... wciąż jesteś DOBRY...
Po prostu
W ten rozpaczliwy sposób
Wołasz o miłość
3 Minuty Patrycji
_______
Kilka lat temu, gdy w pewnym sensie znalazłam się na rozstaju (i skraju), gdy w jednym czasie straciłam pracę, kończyłam studia, wieloletni związek i wydarzyło się jeszcze wiele innych rzeczy, pomocną dłoń podali mi pewni ludzie. Nie była to moja rodzina, nie byli to przyjaciele, tak na dobrą sprawę byli to obcy ludzie, a okazali mi dużo serdeczności i życzliwości. Po dziś dzień, myślę o tym ze wzruszeniem i ogromną wdzięcznością. Po dziś dzień, choć zakończenie tej bajki nie posiada happy endu (a może jednak posiada?;)), odczuwam falę ciepła w sercu i cieszę się, że doświadczyłam właśnie takiej sytuacji.
Dlaczego o tym piszę?
Dlatego, że po pewnym czasie okazało się, że założyłam w moim 20-paro letnim naiwnym życiu, że ludzie (tak jak ja!) są bezinteresowni i nie snują z góry założeń "a co ja będę teraz z tego mieć?!".
Założyłam taki scenariusz i... ze zdziwieniem po dłuższym czasie odkryłam, że najczęściej jednak dajemy nie dlatego, że mamy tak dużo, że nam nie ubędzie, tylko dlatego, że potrzebujemy karmić się wdzięcznością innych ludzi, że potrzebujemy rosnąć w ich oczach, że nasze ego potrzebuje strawy, której my sami nie możemy sobie zapewnić. Oczekujemy dozgonnej wdzięczności, wierności, lojalności, za wszystkie cudowne i wspaniałe dary, którymi obdarowaliśmy innych. Potrzebujemy przysług i zapewnień. Potrzebujemy czuć się ważni. Jak to brzmi? A no, po ludzku.
Konfrontacja z takim doświadczeniem, a przede wszystkim ze zderzeniem moich wyobrażeń, a także kreacji, którą wytworzyli na swój temat ludzie, których spotkałam na swojej drodze, z rzeczywistością, z zachowaniami, słowami, sytuacjami, otworzyła mi oczy, ale też serce i przeprowadziła mnie krok po kroku, przez bolesny, ale bardzo ważny proces doświadczania utraty złudzeń na temat siebie, ale też innych.
Dzisiaj nadal coś odkrywam, zdzieram kolejne łuski, zanurzam się w każdym doświadczeniu, w każdym - bez wyjątku.
Zanurzam się w rozczarowaniach, w odbieraniu ludzi, którzy chętnie dzielą się troskami, ale mniej chętnie oferują swoją opiekę.
Zanurzam się w radości z jedzenia czekolady, ale też w smutku i strachu, które pojawiają się, gdy doświadczam regresujących sytuacji.
Widzę jak wiele muszę nauczyć się jeszcze o wdzięczności, o sobie, o życiu.
I wiem, że gdyby nie doświadczenia, które najbardziej dały w kość, nie widziałabym tego tak, jak widzę to teraz.
___________
- Pamiętam jak kiedyś musiałam skorzystać z czyjejś pomocy, ale nie stać mnie było na to, żeby za tę usługę zapłacić. Usłyszałam wtedy: „Proszę się nie martwić, odda Pani kiedyś komuś innemu w jakiejś innej formie.”
Może czasem możemy właśnie to zrobić - oddać komuś innemu w innej formie?
- Chodzi o to, że w ogóle nie musimy oddawać. Nawet komuś innemu. Jak Pani podziękuje za wieloletnią przyjaźń? W jakimś sensie nie podziękuje Pani nigdy. Ale chyba rzeczywiście jednym z najbardziej twórczych sposobów na to, żeby poradzić sobie z tym „ciężarem” jest przekazywanie tego, o co się wzbogaciliśmy innym. Thomas H. Ogden, psychoanalityk w książce „Przeżywanie nieprzeżytego życia” pisze, że najlepszym wykorzystaniem tego, co dostaliśmy od rodziców, jest stanie się lepszym rodzicem dla władnych dzieci. To jest w zasadzie najlepszy akt wdzięczności wobec nich. Ta spłata. Niektórzy przezywają wdzięczność, ale nie potrafią jej wyrazić. Brakuje im słów, nigdy tego nie ćwiczyli, ale widać ją właśnie w tym, jak wykorzystują to, co im ofiarowaliśmy. Ja wyczuwam, kiedy pacjenci są mi wdzięczni. Nie muszą mi mówić: „Ojej, tak to pani ujęła, że aż cały płonę z wdzięczności!”. Podobnie jest z dziećmi. Ich wdzięczność można poznać po tym, jak się rozwijają. To znaczy, że przezywają to, co dostają, jako dobre. Nie muszą ciągle powtarzać: „Dziękuję ci mamusiu za wsparcie. Tu masz kwiatki”. Choć myślę sobie, że dla budowania relacji z innymi, warto byłoby się nauczyć tę wdzięczności jednak wyrażać, ona po prostu zbliża.
- Dla jednych to zbliża jest „fajne”, dla innych nieco mniej.
- Na początku to może być krępujące, bo człowiek odsłania swoje miękkie podbrzusze, może być nieporadne, ale zdecydowanie to tka więź między ludźmi. Co nie znaczy, że wszystkim za wszystko musimy być wdzięczni. Nie. I to też warto umieć odróżnić. Pomyślałam sobie teraz, że niektórzy mogą bronić się przed przezywaniem wdzięczności nie dlatego, że mają z nią kłopot, ale dlatego, że przez drugą osobę jest ona nadużywana.
- Chodzi o WYMUSZANIE NA KIMŚ WDZIĘCZNOŚCI?
- Tak. Taki terror wdzięczności. Kiedy ktoś nam coś daje i od razu mówi: „A tu jest rachunek, proszę. Bądź mi teraz wdzięczny i okaż to.”
- Po co ktoś tak manipuluje?
- Jakby pójść dalej za myślą Andrzeja Wiśniewskiego, to prawdziwa umiejetność dawania prezentów polega na tym, że nie oczekuje się niczego w zamian. Kiedy daję, to czerpie przyjemność z samego dawania, a nie z wyobrażania sobie, jak ta druga osoba mi będzie za to dziękować albo co mi za to da.
- Różnice miedzy tym, czy ktoś nam daje ot tak po prostu, czy daje po coś, od razu się wyczuwa.
- O razu. Ale znowu jest to kwestia dojrzałości emocjonalnej. Osoba dojrzała ma poczucie, że jej wewnętrzny świat jest bogaty. Sama potrafi brać od innych, ale tez chce się podzielić tym, co ma - dawać ciepło, wsparcie, pomoc, wykonywać różne gesty. Nie towarzyszy jej przy tym uczucie, że czegoś jej przez to ubywa. Potrafi być hojna. Natomiast ktoś niedojrzały, o kruchym ja, niepewny siebie, kiedy daje, natychmiast czuje się przez to zubożony. Daje i od razu widzi: „Ups, ale dziura”, więc automatycznie domaga się spłaty, żeby ją zalepić. To się dzieje najcześciej NIEŚWIADOMIE.
- Jak odbiera to obdarowany?
- Broni się przed odczuwaniem wdzięczności rękami i nogami bo czuje się - słusznie - WYKORZYSTYWANY. Poza tym, tego rachunku nie da się uregulować. Nawet jak się podziękuje takiej osobie, to się okazuje, że ciagle jej za mało, że coś nie tak. I ten taniec w kółko się powtarza. Kłopot polega na tym, że nawet jeśli w tym, co się dostaje od kogoś takiego, jest coś dobrego, to się to umniejsza we własnych oczach, żeby się bronić po prostu. Często osoba manipulująca wdzięcznością daje, ale bez wyczucia, bo jest skupiona wyłącznie na sobie: „TO JA DAJĘ! PATRZCIE! JA!”, a nie na tym, co i komu daje. W związku z tym wciska te „prezenty” na siłę, bez uwzględnienia potrzeb drugiej osoby. (...).
Jest To fragment rozmowy pomiędzy Agnieszką Jucewicz, autorką książki „Czując”, a psycholog i psychoterapeutką Danutą Golec.
O książce parę słów w filmie:
Komentarze
Prześlij komentarz